A już najgorsza to jest ta służba zdrowia. Lekarze tylko by pieniądze brali, a nic nie wiedzą, przepiszą tylko tabletki i do widzenia. A te pielęgniarki! Byłam ostatnio na SOR, bo musiałam zrobić wyniki. Nie dość, że pół dnia trzeba było czekać, to jeszcze jakie pretensje! Że trzeba dupę ruszyć i im kawa wystygnie! A dasz wiarę, że moja koleżanka z pracy pojechała tam z bólem brzucha – ale naprawdę poważnym, tydzień się z tym męczyła, już prawie chodziła po ścianach – a oni jej nie chcięli przyjąć? Pozwolą człowiekowi umrzeć na korytarzu i nic ich nie obchodzi! Na co idą te nasze podatki…
Stop. Podejrzewam, że medycy, którzy przeczytali powyższy fragment, zdążyli mi już przerwać w myślach trzy razy i mają ochotę walnąć setę, żeby się uspokoić. A może nie? W końcu słyszą te pretensje codziennie. Przynajmniej raz na tydzień ktoś wyleje na nich cysternę gówna za wszystkie swoje męki ufundowane przez NFZ. Dwa lata temu też bym chętnie wjechała szambowozem na najbliższą izbę przyjęć, ale potem poznałam mojego chłopaka.
Perspektywa zmienia się jak w kalejdoskopie, kiedy dostajesz telefon:
“kochanie, spóźnię się dzisiaj na randkę, bo pacjentka wyrwała sobie wenflony i obryzgała mnie krwią, muszę się troszkę ogarnąć”.
Kiedy nie możecie robić spontanicznych wypadów na weekend, a te zaplanowane dwa miesiące przed też wcale nie muszą wypalić. I w końcu kiedy się okazuje, że do odwołania nie wolno ci dotykać, a nawet widzieć bliskiej osoby, bo jakiś pacjent zapomniał wspomnieć, że ma objawy koronawirusa i teraz pół szpitala będzie w kwarantannie.
Jednocześnie pamiętam też jak to jest być pacjentką. Jak to jest kiedy masz 15 lat i kompleksy na punkcie każdej części swojego ciała, a dwie piguły z wąsem każą ci szybciej zdejmować ten stanik, bo będzie EKG. Zaciskają gumowy pas na twojej klatce piersiowej, ty palisz buraka, a one śmieszkują sobie, że co ty taka delikatna. W międzyczasie przez gabinet przewijają się randomowi ludzie w kitlach i kurde, skończył się papier do EKG, BOŻENKAAA SKOCZYSZ NA DRUGIE PIĘTRO?!
Nie twierdzę więc, że lekarze i pielęgniarki to anioły bez skazy, ale dla Waszej rozrywki i informacji (Mewa bawi, Mewa uczy) zebrałam 10 rzeczy, o których się dowiedziałam mając chłopaka medyka.
1. Jeżeli przyszedłeś na SOR o własnych siłach, to właściwie nie powinno cię tu być.
SOR = Szpitalny Oddział Ratunkowy. Jak sama nazwa wskazuje, ich zadaniem jest ratować życie. Nie robić regularne wyniki krwi które zleca ginekolog ani prześwietlenie o które dwa miesiące temu prosiła rodzinna.
“SOR ma właściwie dwa zadania: 1. w miarę możliwości utrzymać pacjenta przy życiu 2. zdecydować, co robić z nim dalej. (…) Tak działa SOR. Nasze zadanie to ustabilizować stan chorego, a jeśli jest bardzo źle, przyjąć go na oddział, gdzie będzie leczony.”
“SOR – to jest dramat”, Pan Pielęgniarka (Mateusz Sieradzan)
Boli cię brzuch jak siedzisz? Źle stanąłeś i już drugi tydzień boli cię kostka? Idź z tym do przychodni. W Wigilię wyciągałaś karpia z piekarnika i coś ci jebło w krzyżu? Podpowiem, że NOCh to nie tylko to skąd katar kapie.
2. Triaż to nie jest francuska bielizna
Triaż to taka “segregacja” pacjentów. I odpowiedź między wierszami na pytanie “czemu to tyle trwa?!”.
Jeśli zdecydowałeś się przyjść na SOR po maść na ból dupy, najpewniej dostaniesz opaskę niebieską. To sposób pielęgniarek i pięlęgniarzy na powiedzenie ci “ić stont”. Będziesz gnił w poczekalni do Wielkanocy.

Jeśli zaś z dupy leci ci krew fontanną i maść nie pomoże, to możesz liczyć na opaskę pomarańczową. Kto wie, jeśli przez to stracisz przytomność, to może nawet czerwona. Chałwa bohaterom.
3. “Kasia, patrz, rób szybko zdjęcie! Widzisz naklejkę na samochodzie tego faceta? SŁUŻBA ZDROWIA. Służbista się trafił…”
Nie mówi się już “służba zdrowia”, to było za PRL-u. Teraz jest “system opieki zdrowotnej” albo “ochrona zdrowia”. Niby od kiedy? Od reformy w 1999. Serio, to było 21 lat temu, feel old yet?

4. Medyka rzyg nie tyka
Kiedy mój chłopak mówi mi rano, że wyglądam w porządku, to nie wiem czy mu wierzyć. Bo mój chłopak widział już chyba wszystko i myślę, że musiało to wpłynąć na jego standardy estetyczne i w ogóle oczekiwania wobec życia i ludzi. Słyszałam już od niego i innych medyków historie o (uwaga, odłóżcie kanapkę):
- słoikach w odbycie, długopisach w cewce moczowej, wyciąganiu pacjentowi bakłażana z tyłka
- kobiecie z muchą w cipce
- żulu, któremu larwy zjadały stopy i żulii, której larwy zjadały mózg przez skórę
Medycy widzieli już tyle, że wasze durne pomysły raczej nie zrobią na nich wrażenia. Ale nie łudźcie się, będą o tym żartować przy kawie.
5. Znają wszystkie żarty z kategorii “czarny humor”
Myślałam, że to ja mam dziwnych znajomych, dopóki nie posłuchałam ratowników żartujących przy piwie. Możecie zarzucić im brak empatii, ale to są ludzie, którzy na studiach prawdopodobnie mieli zajęcia w kostnicy, a 15 minut później jeszcze z zapachem formaliny w nosie jedli kanapkę na przerwie.
Znajomy lekarz opowiadał mi taką historię:
“Na egzaminie dostałem wiadro pełne fragmentów ludzkiego ciała. Miałem coś sobie wylosować i powiedzieć co to jest i do kogo należało. W sensie, wiesz, płeć, wiek i tak dalej. Ale kolega się potknął i to przewrócił, i nagle na ziemię wysypało się wiadro ludzkich odbytów.”
Opowiadając to rżał ze śmiechu, ku zgorszeniu dwójki moich bardzo wierzących przyjaciół.
6. Ludzie są, kurwa, straszni
W szpitalach spotyka się cały przekrój społeczeństwa. To nie jest moja korpo-bańka, w której wszyscy są w miarę czyści, dobrze ubrani i kulturalni. Częściej niż bym sobie życzyła słyszę o pacjentach agresywnych, roszczeniowych, chamskich, seksistowskich, brudnych, złośliwych albo zwyczajnie bezdennie głupich.
Tam, gdzie ja już dawno wyjęłabym karabin, pracownicy szpitala liczą do 10 i powtarzają grzecznie po raz enty, że pacjentowi pod kroplówką prosimy nie przynosić BigMaca.
A to i tak jeszcze pół biedy. Dużo bardziej martwi mnie historia znajomego, którego pacjent pobił w karetce albo tego ratownika, którego tydzień temu pacjent dźgnął 6 razy nożem, przebijając mu płuca.
7. “Średnia wieku pielęgniarek w 2016 roku wyniosła 50,79 lat”
Przeciętny Andrzej-chirurg w 2019 roku jest typem koło 60. Położne, pielęgniarze, ratownicy, fizjoterapeuci…Jest ich coraz mniej i nie zapowiada się na to, żeby było lepiej. Pracują na kontraktach, bo wynagrodzenie za etat po kilku-kilkunastu latach nauki jest jak strzał w ryj. Niemal każdy z medyków, których znam, pracuje w przynajmniej dwóch różnych placówkach.
I teraz odpowiedz sobie sam – jak już przyjedziesz na SOR z tą fontanną z dupy, to chciałbyś, żeby zajmował się tobą 70-letni lekarz po 3 nieprzespanych nocach?
8. Poczucie solidarności is strong with this one
Miałaś nie balować w tygodniu, ale jakoś tak wyszło, że Basia miała urodziny i ups, w czwartek rano kac morderca nie ma serca? No to jebs, enżeta, i zawijasz z powrotem do łóżka. Temperatura 37,3? Kurczę, przecież nie będziesz zarażać kolegów na open spejsie! Szybki telefon do szefa i el cuatro. Jakoś sobie beze mnie poradzą w korpo.
Z medykami jest inaczej. Kiedy utknęliśmy na lotnisku w Londynie podczas sztormu i nie mieliśmy jak wrócić do domu, największym zmartwieniem mojego chłopaka było to jak jego koledzy poradzą sobie w pracy, kto będzie musiał przejąć jego dyżur. Jeśli ty nawalisz, to ktoś inny nie będzie miał tego przekładanego od miesiąca wyjazdu na rowery z dzieckiem.
Pokaż mi człowieka w korpo, który przyjdzie do roboty godzinę wcześniej, bo kolega ma ważną sprawę do załatwienia. Plażo, proszę!
9. Oni naprawdę chcą dla ciebie dobrze
Medycy to chore świry, pasjonaci swojej pracy. Ale trzeba by było naprawdę być socjopatą, żeby przychodzić do tej pracy i narażać swoje zdrowie za niską pensję, żeby się powyżywać na pacjentach. Medycy to wbrew pozorom też ludzie, nie automaty, więc bywa, że coś ci odburkną, podniosą głos albo trzasną drzwiami.

Nikt jednak z premedytacją nie będzie zaciskał rurki z tlenem patrząc jak się dusisz. Raz, że masa papierkowej roboty, a dwa, że lekarze, ratownicy, pielęgniarze i dyspozytorzy muszą się liczyć z pozwami za wielokrotnie mniejsze przewinienia.
I tak samo jak wy chętnie wypowiedzieliby jihad NFZ (dlatego tak się sadzą z tymi protestami i strajkami).
#białemiasteczka #protestrezydentów #systemtoja
10. Ludzie, którzy wysyłają karetki, to też medycy
Serio, to nie są Grażyny na emeryturze, każde z nich musi mieć przynajmniej 3 lata doświadczenia w zawodzie pielęgniarki lub 5 w zawodzie ratownika medycznego. Naprawdę wiedzą co robią i nie zadają tych wszystkich pytań tylko po to żeby was wkurwić.
#tyleodemnie
Disclaimer: nie pracuję w ochronie zdrowia, nie zajmuję się tym tematem na co dzień i to co napisałam należy potraktować oczywiście z przymrużeniem oka. Dużo bardziej wiarygodne historie znajdziecie na facebooku na profilach Siostra Bożenna, To nie z mojej karetki i Pan Pielęgniarka. Polecam także książki z serii “Mali Bogowie” Pawła Reszki, jeśli chcecie się przekonać, jak dogłębnie skrzywiony jest polski system opieki zdrowotnej.
A więc to tak patrzy na mnie mój facet jak opowiadam z rechotem o motocykliście który miał zamontowaną linke przy kasku (oczywiście sam sobie robił mistrz inżynier habilitowany z ogrodnictwa) potknął się na parkingu jak prowadził motocykl i zaliczył dekapitacje :v
Oho, brzmi jak kandydat do nagrody Darwina! “Zaufaj mi, jestem inżynierem”.
Gdy z bezsilności w pocie czoła spojrzę w niebo, mam nadzieję ujrzeć mewę.
I poczuć morską bryzę beztroskich dni.
Tylko pod nogami wciąż proch.
Dobry wpis, ważny wpis!
Najbardziej boli mnie to, że w większości dotrze zapewnie do samych zainteresowanych- medyków i parterów/partnerek medyków. Każdy z nas zbije Ci pjonę za ten wpis.
Chciałabym, żeby przeczytała to taka pani Halina z Elbląga, która od lat mówi, że lekarze to złodzieje, pielęgniarki są wredne i wściekłe, bo pewnie za mało tej kawy piją, kiedy tylko siedzą i nic nie robią, a ratownicy to nic nie umieją i kto w ogóle dał tym chłopczykom jakieś uprawnienia- “chcę rozmawiać z lekarzem” (tak, tym samym, którego potem nazwie złodziejem).
Świat byłyby piękny, dobry, gdyby tylko ludzie robili to, co do nich należy i wymagali od innych tego samego. A tymczasem SOR musi się zajmować tygodniowymi bólami brzucha i jeszcze im się obrywa za to, że nie skaczą wokół pacjentów, którzy nigdy nie powinni się tam znaleźć.
Jest szansa na to, że pani Halina z Elbląga stwierdzi, że 6,8% PKB na ochronę zdrowia ma na celu poprawę stanu systemu opieki zdrowotnej i nie pójdzie tylko i wyłącznie na podwyżki dla tych “darmozjadów”?
#wyłączTVP #włączmyślenie
Halina z Elbląga za 30 lat to być może Dżesika z Gdańska dzisiaj 😉 Liczę na to, że wpis przebije się do ludzi spoza bańki medycznej, do mojego pokolenia korposzczurów, kredytów łączących bardziej niż małżeństwo i nakładek na profilowe.
Bardzo fajny tekst, śmiałem się (chociaż może czasem nie powinienem?) Teraz widzę, że moja propozycja profilowego o wiele bardziej tu pasuje niż myślałem! #głowaMewy #biorępółiotoefekty
Cześć, trafiłam tu po raz pierwszy ale bardzo przyjemnie się czyta. Z przymrużeniem oka i sarkastycznym humorem, który bardzo lubię 🙂
Będę zaglądać.
Pozdro od Community Managera, który z roszczeniowymi gówniakami i Grażynkami ma na co dzień do czynienia 😉
Podobało mi się. Poruszyłaś kilka ważnych i chyba nieznanych dla “niemedyków” spraw, jak np. zamiany dyżurów. Dodałbym od siebie jeszcze 2 punkty:
Oczywisty – generalnie medycy lubią ludzi i pracę z ludźmi, ale uprzejmość jest odwrotnie proporcjonalna do zmęczenia…
Seksualny – najlepsze porównanie jakie słyszałem, to że nagość traktujemy jak kasjer pieniądze. Początkowo chciałbyś to wszystko MIEĆ dla siebie, ale wiesz że nie możesz, potem to tylko po prostu praca. Jesteśmy ludźmi mamy swoje preferencje i ciągoty, ale 5 minut po badaniu w głowie zostają tylko szczególy “techniczne” np. akcja serca, opory patologiczne przy badaniu przez odbyt, czy rozwarcie szyjki macicy…
Temat do szczerego obgadania z chłopakiem? 😀
Jestem w zupełności pewna, że mój chłopak robiąc panu Andrzejowi badanie per rectum nie marzy o jego ciele i nie chce go “MIEĆ” dla siebie, ani przez pierwsze 5 minut ani później 😉
Jeśli praca medyka ma dla ciebie seksualny aspekt, to czy na pewno jesteś na właściwym miejscu?
Jako partnerka Ratownika Medycznego, nie zostaje mi nic innego jak przybić piątkę Autorce. Nie raz i nie dwa słyszałam o przedmiotach w ludzkim ciele – tam gdzie nie powinno ich być, o głupocie i roszczeniowej do bólu postawie ludzi oraz procedurach i biurokracji która nie raz sama sobie przeczy. Do tego ciągła walka o podwyżki, dodatki, włączenie do służb mundurowych, kontrakty… A teraz koronawirus. Po dwukrotnym zaleceniu kwarantanny oraz kilkudniowej izolacji (mam złudną nadzieję że ostatniej…) zastanawiam się, dlaczego jeszcze nie powiedział DOŚĆ?